Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

II Ca 369/18 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Okręgowy w Krakowie z 2018-06-13

Sygnatura akt II Ca 369/18

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 13 czerwca 2018 r.

Sąd Okręgowy w Krakowie II Wydział Cywilny Odwoławczy

w składzie:

Przewodniczący:

SSO Anna Nowak

Sędziowie:

SO Krzysztof Wąsik (sprawozdawca)

SO Agnieszka Cholewa-Kuchta

Protokolant: Bartosz Piątek

po rozpoznaniu w dniu 13 czerwca 2018 r. w Krakowie

na rozprawie

sprawy z powództwa S. N.

przeciwko K. W. (1)

o zapłatę

na skutek apelacji powoda

od wyroku Sądu Rejonowego dla Krakowa – Krowodrzy w Krakowie

z dnia 18 października 2017 r., sygnatura akt I C 3087/16/K

1.  oddala apelację;

2.  zasądza od powoda na rzecz pozwanej kwotę 1800 zł (jeden tysiąc osiemset złotych) tytułem zwrotu kosztów postępowania odwoławczego.

SSO Krzysztof Wąsik SSO Anna Nowak SSO Agnieszka Cholewa-Kuchta

Sygn. akt II Ca 369/18

UZASADNIENIE

wyroku Sądu Okręgowego w Krakowie z dnia 13 czerwca 2018 roku

Zaskarżonym wyrokiem Sąd Rejonowy oddalił powództwo S. N. przeciwko K. W. (1) o zapłatę kwoty 45 000 zł tytułem zachowku.

Orzeczenie to zapadło w następująco ustalonym stanie faktycznym.

Spadkodawczyni J. N. zmarła 14 lipca 2009 r. Spadek po niej nabyli na podstawie ustawy wprost syn S. N. i córka K. W. (1) po połowie.

Umową z dnia 13 marca 2002 r., rep. A nr 1490/2002, spadkodawczyni darowała pozwanej nieruchomość w postaci lokalu mieszkalnego położonego na osiedlu (...) w K., o powierzchni użytkowej 50,51 m 2, objętą księgą wieczystą nr (...).

Wartość darowanego mieszkania pozwanej na dzień orzekania biorąc pod uwagę jego stan z chwili dokonania darowizny wynosi 230 000 zł. Wartość ustanowionej w tym samym akcie notarialnym służebności na rzecz darczyńcy na dzień orzekania to kwota 46 000 zł.

Zarówno powód jak i pozwana opiekowali się spadkodawczynią przed śmiercią, ze sobą utrzymywali poprawne relacje, spotykając się w okresach świątecznych.

Spadkodawczyni nie pozostawiła po sobie żadnego majątku. Za życia była właścicielką działki we wsi K., działki rolnej położonej poza wsią K. o powierzchni 44 ary oraz ww. mieszkania zakupionego 14 kwietnia 1989 r. od Skarbu Państwa wraz z udziałem w nieruchomości wspólnej i prawie użytkowania wieczystego działki. W umowie sprzedaży cena przedmiotowego lokalu została określona na kwotę 1 743 306 starych zł, przy czym kwota 522 992 zł została uiszczona w dniu zawarcia umowy sprzedaży, zaś pozostała część ceny miała być spłacana przez 25 lat w ratach kwartalnych, pierwszej w wysokości 12 217 zł i wszystkich pozostałych w kwotach po 12 203 zł.

Początkowo spadkodawczyni nie była zainteresowana kupnem mieszkania, gdyż jako główny najemca miała w nim prawo mieszkać do śmierci. W lokalu tym mieszkała spadkodawczyni wraz z pozwaną, jej mężem i trójką dzieci. Spadkodawczyni była osobą apodyktyczną. Wspólne zamieszkiwanie przez sześć osób na powierzchni 50 m 2 wymagało od wszystkich członków rodziny dużo ustępstw i wzajemnego zrozumienia. To pozwana namówiła spadkodawczynię do zakupu mieszkania, przy czym spadkodawczyni oświadczyła pozwanej, że sama nie ma na to środków i jeżeli chce, to może wykupić je sama. W chwili kupna mieszkania spadkodawczyni była emerytką, utrzymywała się sama. Spadkodawczyni tuż przed emeryturą zajmowała stanowisko kierownika magazynu. Koszty związane zakupem przedmiotowego lokalu oraz faktycznej spłaty rat kredytu poniosła pozwana wraz z mężem z ich oszczędności, zaciągniętych kredytów, pożyczek oraz prac dodatkowych w postaci przepisywania prac magisterskich. Mąż pozwanej dodatkowo robił zdjęcia na ślubach pracując w soboty i niedziele. Ponadto pozwana na spłatę kredytu przeznaczała kwoty zarabiane w szkole w godzinach nadliczbowych oraz kwoty pozyskane ze sprzedaży precjozów w postaci 2 pierścionków złotych, łańcuszka, krzyżyka oraz sygnetu męża. W 1989 r. pozwana wyjechała wraz z bratem (powodem) do Norwegii zbierać truskawki, gdzie zarobiła 2 500 USD. Część tej kwoty tj. 2 000 dolarów przeznaczyła na spłatę kredytu za mieszkanie. Za swoje zarobione w Norwegii dolary powód zakupił używanego F. (...). Ponadto pozwana poczyniła na mieszkanie znaczne nakłady w postaci generalnego remontu obejmującego wymianę instalacji gazowej i wodnej, okien, kaloryferów, mebli, podłóg, drzwi, położenie płytek w łazience i kuchni oraz boazerii. Przekształcono również instalację elektryczną.

Po wykupieniu lokalu spadkodawczyni przeniosła się do mieszkania przy ul. (...) w K., które stanowiło rotacyjne mieszkanie pozwanej. Mieszkanie to nie mogło stać się mieszkaniem docelowym pozwanej, gdyż miało metraż w wysokości 24 m 2, na co pięcioosobowa rodzina pozwanej była za duża. Mieszkanie to pozwana uzyskała z tytułu posiadania książeczki mieszkaniowej, którą założyła wraz z mężem od razu po zawarciu związku małżeńskiego.

Za życia spadkodawczyni sprzedała dwie działki jej własności położone we wsi K., a środki z nich wpłaciła na książeczkę mieszkaniową, którą otrzymał powód w 1979 r. Zgromadzona była na niej kwota 15 000 zł. Kwota ta stanowiła niespełna 39% pełnego wkładu na mieszkanie, gdyż aby otrzymać przydział na mieszkanie na zasadach spółdzielczego lokatorskiego prawa do lokalu mieszkalnego konieczne było wniesienie przez członka spółdzielni pełnego wkładu budowlanego albo zaliczki na wkład budowlany, na konkretne mieszkanie. Wysokość pełnego wkładu była uzależniona od metrażu, przy czym wkład na mieszkanie około 50 m 2 wynosił 38 500 zł.

Powód pracował na dwóch etatach, aby uzbierać kwotę potrzebną do uzyskania pełnego wkładu mieszkaniowego, którą to kwotę uzyskał w grudniu 1981 r., po czym zarejestrował się jako kandydat na mieszkanie z pełnym wkładem. W grudniu 1982 r. powód po wielu staraniach dostał skierowanie do spółdzielni mieszkaniowej (...) w K.. Następnie w lipcu 1985 r. powód wpłacając kwotę 44 000 zł wprowadził się wraz z żoną i dwójką dzieci do mieszkania rotacyjnego przy ul. (...) w K.. Do tego czasu powód wraz z żoną mieszkał na wsi, przy czym żona powoda nie pracowała zajmując się dziećmi. W 1991 r. Spółdzielnia (...) zaproponowała powodowi zakup docelowego nowego mieszkania za kwotę 190 milionów starych złotych. Powoda nie stać było na taką kwotę, gdyż zarabiał wtedy 1 700 000 zł. W 1995 roku powód przyjął mieszkanie rotacyjne, w którym mieszkał, jako mieszkanie docelowe uiszczając niewielką opłatę. Mieszkanie, w którym aktualnie powód zamieszkuje, położone przy ul. (...), zostało przekształcone z lokatorskiego prawa w prawo własnościowe w 1998 r. W związku z tym poniósł on koszty w kwocie 12 625,70 zł. Żeby nie stracić premii gwarancyjnej z tytułu książeczki mieszkaniowej powód scedował na swoją żonę przedmiotową książeczkę, którą ona z kolei scedowała na swojego brata J. K. (1). Szwagier powoda budował wówczas dom i dzięki likwidacji książeczki mieszkaniowej mógł uzyskać dopłatę do betonu. W ten sposób została skonsumowana książeczka mieszkaniowa, którą powód dostał od spadkodawczyni.

Gdyby powód nie dostał od spadkodawczyni książeczki mieszkaniowej z wkładem w wysokości 15 000 zł, to mógłby ją założyć sam, gdyż do jej założenia wystarczała kwota w wysokości 10-20% wkładu na konkretne mieszkanie. Niewątpliwie jednak powód musiałby dłużej zbierać, aby uzyskać kwotę 38 500 zł na pełny wkład budowlany.

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie zeznań świadków, stron postępowania oraz przedłożonych dokumentów, których prawdziwość nie została przez strony zakwestionowana. Sąd nie dał wiary zeznaniom pozwanej, jej męża oraz jej synów, a także świadków J. K. (2) i E. W. w zakresie, w jakim twierdzili, że spadkodawczyni darowała powodowi książeczkę mieszkaniową z pełnym wkładem, uznając, że przeczą temu dokumenty przedłożone przez powoda oraz zeznania jego i jego rodziny, z których wynika, że do pełnego wkładu budowlanego powód musiał dozbierać ponad 60% otrzymanej kwoty na książeczce. Równocześnie Sąd nie dał wiary zeznaniom powoda w zakresie, w jakim twierdził on, że spadkodawczyni za swoje pieniądze wykupiła mieszkanie stanowiące przedmiot darowizny dla pozwanej. W tym zakresie Sąd uznał za wiarygodne zeznania pozwanej, jej męża i synów, a także świadków E. W., A. C. i J. K. (2), które świadczyły o pochodzeniu środków przeznaczonych na wykup mieszkania spadkodawczyni.

W oparciu o tak ustalony i oceniony stan faktyczny Sąd Rejonowy odwołując się do art. 991 k.c., wskazał, że w jego ocenie nie budziło wątpliwości, iż powodowi przysługiwałoby roszczenie o zachowek w wysokości połowy udziału w spadku, jaki przypadłby mu gdyby nie dokonana darowizna. Sąd ustalił, że do substratu spadku wchodzi wartość lokalu mieszkalnego darowanego przez spadkodawczynię pozwanej, przy czym strony uzgodniły tą wartość na kwotę 230 000 zł, a Sąd uznał, że wartość ta odpowiada rzeczywistej cenie mieszkania z dnia orzekania biorąc pod uwagę stan mieszkania z chwili darowizny. Nadto Sąd ustalił, że wartość tego mieszkania musi zostać pomniejszona o wartość służebności mieszkania, która obciążała lokal o wartości 46 000 zł. Zatem do substratu zachowku weszła kwota 184 000 zł oraz kwota 15 000 starych zł podarowana powodowi w 1979 r. w postaci wkładu na książeczce mieszkaniowej. Sąd dokonał waloryzacji tej kwoty odwołując się do przeciętnych zarobków w Polsce. Ustalił, że w 1979 r. przeciętne wynagrodzenie wynosiło 5 327 zł, zatem kwota 15 000 zł odpowiadała 2,81 przeciętnego wynagrodzenia. Z kolei przeciętne miesięczne wynagrodzenie ogłoszone przez Główny Urząd Statystyczny za sierpień 2017 r., to 4 493 zł brutto, tj. 3 197,07 zł netto. Zatem 2,81 pomnożone przez 3 197,07 zł daje kwotę 8 983,76 zł – jako wartości darowizny matki dla powoda. Na substrat zachowku złożyły się więc kwoty 184 000 zł i 8 983,76 zł co daje łącznie kwotę 192 983,76 zł, wobec czego zachowek dla powoda wyniósłby kwotę 48 245,91 zł. Zgodnie z art. 996 k.c. darowiznę dokonaną na rzecz uprawnionego do zachowku zalicza się na należny mu zachowek. Zatem od kwoty 48 245,91 zł należy odjąć kwotę darowizny dla powoda tj. 8 983,76 zł. Ostatecznie zachowek powoda wyniósłby 39 262,18 zł.

W ocenie Sądu tak wyglądałaby wysokość zachowku dla powoda, gdyby nie fakt, że spadkodawczyni dokonała na rzecz pozwanej darowizny lokalu mieszkalnego przy os. (...) w K. jedynie formalnie, albowiem zgodnie z wszelkimi ustaleniami środki na wykup tego mieszkania pochodziły z majątku wspólnego pozwanej i jej męża. Co więcej, gdyby nie osobiste starania pozwanej nie doszłoby do wykupu tego lokalu, gdyż spadkodawczyni ani nie miała pieniędzy na jego wykup, ani też interesu w tym. Spadkodawczyni bowiem, jako główna najemczyni, zdawała sobie sprawę z faktu, że ma prawo zamieszkiwać w tym lokalu do śmierci. Pozwana, nakłaniając matkę do wykupu mieszkania, wzięła na swoją rodzinę ciężar tego przedsięwzięcia i podołała temu w dość krótkim czasie, na co duży wpływ miała również inflacja. Sąd zauważył też, że gdyby nie decyzja pozwanej i podejmowanie dodatkowego zatrudnienia przez nią i jej męża, przedmiotowy lokal nie wszedłby do substratu zachowku, a wówczas powód byłby w gorszej sytuacji, jako ten, który darowiznę otrzymał.

Ostatecznie Sąd uznał, że zadośćuczynienie roszczeniu powoda byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Wskazał przy tym Sąd, że istotą instytucji zachowku jest zabezpieczenie interesów osób najbliższych przed rozrządzeniem przez spadkodawcę majątkiem z ich pominięciem. Jednakże w tym stanie faktycznym Sąd uznał, że uwzględnienie roszczenia powoda o zachowek doprowadziłoby do nadużycia tegoż prawa wobec faktu, że gdyby nie działanie pozwanej, do substratu zachowku nie weszłoby prawo majątkowe w postaci własności lokalu mieszkalnego. Zatem przy zasądzeniu od pozwanej zachowku musiałaby ona płacić de facto dwa razy za to samo.

Mając na uwadze powyższe Sąd oddalił powództwo na podstawie art. 5 k.c., równocześnie orzekając o kosztach na podstawie art. 102 k.p.c.

Apelację od powyższego wyroku wniósł powód, zaskarżył go w całości, zarzucając:

1.  naruszenie art. 5 k.c. poprzez jego nieuprawnione zastosowanie w niniejszej sprawie przejawiające się w ustaleniu, że „zadośćuczynienie roszczeniu powoda byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego", a „uwzględnienie roszczenia powoda o zachowek doprowadziłoby do nadużycia tego prawa", podczas gdy powództwo nie jest niezgodne z zasadami współżycia społecznego, zaś okoliczności niniejszej sprawy nie pozwalały na uznanie, że powód dochodząc przysługującego mu roszczenia o zachowek nadużył swojego prawa, ani że okoliczności niniejszej sprawy mają charakter wyjątkowy i uzasadniają zastosowanie art. 5 k.c.;

2.  naruszenie art. 233 § 1 k.p.c. polegające na braku wszechstronnego rozważenia zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, a także dokonaniu oceny dowodów w sposób dowolny, wręcz tendencyjny, co w konsekwencji doprowadziło Sąd I instancji do nieprawidłowych ustaleń stanu faktycznego niniejszej sprawy;

3.  naruszenie art. 328 § 2 k.p.c. poprzez niewyjaśnienie przez Sąd I Instancji, jaka to przyjęta w społeczeństwie zasada współżycia społecznego miałaby zostać naruszona przez powoda występującego wobec pozwanej z roszczeniem o zachowek, co też powoduje, że zaskarżone orzeczenie nie poddaje się kontroli instancyjnej, a także poprzez całkowite pominięcie na kartach uzasadnienia wyroku tych okoliczności faktycznych, z których wynika w jak krótkim czasie została spłacona pożyczka zaciągnięta przez spadkodawczynię na wykup mieszkania oraz jaki był realny koszt zakupu tego mieszkania na skutek hiperinflacji, jaka miała miejsce w Polsce w latach 1989-1990;

4.  błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia, będący wynikiem wskazanych powyżej uchybień procesowych, polegający na bezzasadnym przyjęciu, że gdyby nie osobiste starania pozwanej, nie doszłoby do wykupu przedmiotowego lokalu, że spadkodawczyni nie miała pieniędzy na wykup tego lokalu, ani też interesu w tym oraz że nie była zainteresowana kupnem mieszkania, że gdyby nie decyzja pozwanej i podejmowanie dodatkowego zatrudnienia przez nią i jej męża tenże lokal nie wszedłby do substratu zachowku, że koszty związane z zakupem przedmiotowego lokalu oraz faktycznej spłaty rat kredytu poniosła pozwana wraz z mężem ze swoich oszczędności, zaciągniętych kredytów, pożyczek oraz prac dodatkowych, że w 1989 r. pozwana wyjechała wraz z powodem do Norwegii zbierać truskawki, gdzie zarobiła 2 500 USD, zaś część tej kwoty, tj. 2 000 dolarów, przeznaczyła na spłatę kredytu zaciągniętego na wykup mieszkania, że powód oraz świadkowie M. N., Anna Nowak i K. W. (2) zeznali, że „żadne z nich nie słyszało, aby spadkodawczyni oszczędzała na wykup mieszkania" - podczas gdy prawidłowa analiza zebranego w sprawie materiału dowodowego prowadzi do wniosków odmiennych.

Wskazując na powyższe zarzuty, apelujący wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez zasądzenie od pozwanej kwoty 39 262,18 zł wraz z ustawowymi odsetkami od dnia 1 kwietnia 2014 r. do dnia 31 grudnia 2015 r. oraz ustawowymi odsetkami za opóźnienie od dnia 1 stycznia 2016 r. do dnia zapłaty oraz o zasądzenie od pozwanej kosztów postępowania za obie instancje.

W odpowiedzi na apelację pozwana wniosła o jej oddalenie oraz o zasądzenie na swoją rzecz zwrotu kosztów postępowania odwoławczego, w tym kosztów zastępstwa procesowego według norm prawem przepisanych.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje.

Apelacja jest niezasadna a zarzuty w niej podniesione nie są trafne. Sąd Okręgowy w całości podziela ustalenia faktyczne Sądu pierwszej instancji oraz dokonaną przez ten Sąd ocenę dowodów, przyjmując te ustalenia za własne oraz czyniąc je integralną częścią swojego uzasadnienia. Sąd Okręgowy podziela także w całej rozciągłości rozważania prawne Sądu I instancji oparte na wyżej wskazanych ustaleniach, ograniczając się w swym wywodzie jedynie do odniesienia się do poszczególnych zarzutów apelacji.

Wprawdzie apelacja w pierwszej kolejności formułuje zarzuty obrazy prawa materialnego, to rozważania Sądu Okręgowego wypada rozpocząć od oceny trafności zarzutów naruszenia prawa procesowego. Przestrzeganie przepisów prawa procesowego przez Sąd I instancji ma bowiem wpływ na prawidłowe ustalanie stanu faktycznego. Nie bez znaczenia jest też to, że tylko prawidłowo ustalony stan faktyczny może stanowić podstawę do oceny poprawności zastosowania prawa materialnego. Sąd Okręgowy stoi wręcz na stanowisku, iż zarzut naruszenia prawa materialnego w zasadzie można skutecznie podnosić jedynie wówczas, gdy nie kwestionuje się dokonanych przez Sąd I instancji ustaleń faktycznych. Zarzut naruszenia prawa materialnego winien być bowiem odnoszony do określonego stanu faktycznego - który skarżący akceptuje - a do którego to stanu faktycznego wadliwie zastosowano prawo materialne. Naruszenie zatem prawa materialnego nie może nigdy polegać na niezastosowaniu przepisów tego prawa do stanu faktycznego postulowanego przez apelację, którego to stanu Sąd orzekający nie przyjął za podstawę swego orzeczeniu.

Rozpoczynając zatem od analizy zarzutu nieprawidłowej oceny dowodów dokonanej przez Sąd I instancji stwardzić należy, że także ten zarzut nie zasługiwał na uwzględnienie. Przypomnieć należy, że skuteczne postawienie zarzutu naruszenia przez sąd zasady swobodnej oceny dowodów wynikającej z art. 233 § 1 k.p.c. wymaga wykazania, że sąd uchybił zasadom logicznego rozumowania lub doświadczenia życiowego, to bowiem jedynie może być przeciwstawione uprawnieniu sądu do dokonywania swobodnej oceny dowodów. Sąd ocenia wiarygodność i moc dowodów według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału. Taka ocena, dokonywana jest na podstawie przekonań sądu, jego wiedzy i posiadanego doświadczenia życiowego, a nadto winna uwzględniać wymagania prawa procesowego oraz reguły logicznego myślenia, według których sąd w sposób bezstronny, racjonalny i wszechstronny rozważa materiał dowodowy jako całość, dokonuje wyboru określonych środków dowodowych i - ważąc ich moc oraz wiarygodność - odnosi je do pozostałego materiału dowodowego (wyrok SN z dnia 10.06.1999 r., II UKN 685/98, OSNAPiUS 2000/17/655). Jeżeli z określonego materiału dowodowego sąd wyprowadza wnioski logicznie poprawne i zgodne z doświadczeniem życiowym, to ocena sądu nie narusza reguł swobodnej oceny dowodów i musi się ostać, choćby w równym stopniu, na podstawie tego materiału dowodowego, dawały się wysnuć wnioski odmienne. Tylko w przypadku, gdy brak jest logiki w wiązaniu wniosków z zebranymi dowodami lub gdy wnioskowanie sądu wykracza poza schematy logiki formalnej albo, wbrew zasadom doświadczenia życiowego, nie uwzględnia jednoznacznych praktycznych związków przyczynowo - skutkowych, to przeprowadzona przez sąd ocena dowodów może być skutecznie podważona (wyrok SA w Warszawie 17.05.2012 r., I ACa 31/12). Same, nawet poważne wątpliwości co do trafności oceny dokonanej przez sąd pierwszej instancji, jeżeli tylko nie wykroczyła ona poza granice zakreślone w art. 233 § 1 k.p.c., nie powinny stwarzać podstawy do zajęcia przez sąd drugiej instancji odmiennego stanowiska (wyrok SN z dnia 12.04. 2012 r., I UK 347/11). W niniejszej sprawie tak definiowanych uchybień swobodnej oceny dowodów nie było, a ocena Sądu I instancji zakwestionowanych w apelacji dowodów nie uchybiała tym zasadom. W świetle przytoczonych przez Sąd I instancji motywów zaskarżonego wyroku nie ma uzasadnionych powodów by - w myśl zarzutów strony skarżącej - zakwestionować istnienie logicznego związku między treścią przeprowadzonych dowodów, a ustalonymi na ich podstawie w drodze wnioskowania faktami, stanowiącymi podstawę rozstrzygnięcia. Sąd Rejonowy w sposób dokładny odniósł się do zaoferowanych przez strony dowodów i dokonał ich prawidłowej oceny.

W ocenie Sądu Okręgowego, w sposób prawidłowy Sąd I instancji ocenił, że gdyby nie osobiste starania pozwanej, nie doszłoby do wykupu lokalu, podobnie jak prawidłowym było również ustalenie, że spadkodawczyni nie miała pieniędzy na wykup lokalu, ani też interesu w tym oraz że nie była zainteresowana kupnem mieszkania.

Jak wynikało z ustalonego w sprawie stanu faktycznego, w chwili kupna mieszkania spadkodawczyni była emerytką, która pozostawała na własnym utrzymaniu. Nie sposób uznać, aby otrzymywane świadczenia mogła ona przeznaczać wówczas na oszczędności związane z wykupem mieszkania korzystając jednocześnie z utrzymania uzyskiwanego od córki, która z nią zamieszkała, gdyż ta nie dość, że miała na utrzymaniu troje dzieci, to wraz z mężem nie wykonywali wówczas zawodów, które pozwalałyby na spokojne życie, a wręcz przeciwnie podejmowali się szeregu prac dodatkowych, aby w miarę normalnie funkcjonować. Powód nie przedstawił żadnych dowodów, z których można by wysnuć tezę o możliwości czynienia przez matkę stron oszczędności, które mogły w perspektywie być przeznaczone na zakup mieszkania. Taka inwestycja nawet wówczas była finansowo niełatwa, o czym przekonał się przecież sam powód, kiedy musiał zrezygnować z zakupu zaproponowanego mu przez spółdzielnię mieszkania, choć sam pracował na dwóch etatach i podejmował się dodatkowych prac, czy pracował w wolne soboty. Jeżeli weźmie się do tego pod uwagę, że gromadzone wówczas oszczędności stosunkowo szybko, nawet przed okresem hiperinflacji, traciły na realnej wartości, to przekonywanie, że matka stron takimi oszczędnościami na mieszkanie dysponowała, nie może być uznane za logiczne i zgodne z doświadczeniem życiowym tamtej doby – schyłku PRL.

Także żaden zaproponowany przez powoda dowód nie wykazał, aby matka stron posiadała oszczędności pozwalające jej na zakup mieszkania, aby nosiła się z takim zamiarem, albo aby finalnie zakupu takiego dokonała. W istocie, próżno nawet szukać w dowodach zgłoszonych przez powoda zaprzeczenia temu, aby mieszkanie zostało zakupione za pieniądze pozwanej. W stanowisku powoda łatwiej doszukać się pewnego rozgoryczenia, że pozwanej udało się wykupić lokal za relatywnie niskie pieniądze, wobec panującej wówczas hiperinflacji, niż dowodów, czy choćby realnego wewnętrznego przekonania pozwanego, że mieszkanie wykupiła nie pozwana, a matka stron. Nie da się oczywiście zaprzeczyć, że pozwanej udało się skorzystać na towarzyszącemu epoce zmiany ustrojowej chaosowi w gospodarce przejawiającemu się m.in. właśnie w hiperinflacji, ale podobną korzyść odniosło wówczas tysiące Polaków, a przecież ani żadnej z nich z osobna, ani oni wszyscy razem, także oczywiści pozwana, ani nie mieli na te stany makroekonomiczne wpływu, ani ich nie mogli przewidzieć. Takiej specyficznej korzyści nie mogła więc też przecież przewidzieć pozwana, kiedy w 1989 r. decydowała się na przekazanie matce pieniędzy na mieszkania i kiedy przyjmowała na siebie zobowiązanie spłaty kredytu przez kolejne 25 lat.

Absolutnie racjonalnym jest mówienie, że matko stron nie miała żadnego interesu w wykupie mieszkania. Jako jego najemca miała pełne prawo do zamieszkiwania w nim aż do śmierci. Nie musiała zatem martwic się o zaspokojenie swoich potrzeb mieszkaniowych, Nie miała też w związku z tym żądnego interesu w tym, aby oszczędności, nawet jeżeli je miała, przeznaczyć na wykup lokalu, którego i tak nikt jej nie mógł zabrać. Trzeba przy tym pamiętać, że w dacie wykupu miała już 67 lat i bardziej prawdopodobne jest, że odkładała jakieś oszczędności na – jak zeznał jeden świadek – organizację pogrzebu, niż zakup mieszkania, do którego nikt nie rościł sobie wobec niej pretensji. Jednocześnie żywotnie pozyskaniem tego – dużego jak dla jej pięcioosobowej rodzony – lokalu zainteresowana była pozwana

Podsumowując, nie sposób było twierdzić jak chce tego powód, że matka stron posiadała zarówno środki finansowe na zakup mieszkania, jak również interes w uzyskaniu takiego przysporzenia majątkowego.

Wreszcie, jaki sens miałoby sporządzanie bardzo istotnego w sprawie dokumentu – oświadczenia z 20 września 1990 r., który w całej rozciągłości potwierdza ustalone przez Sąd fakty, że to nie matka stron, a pozwana wyłożyła środki na zakup mieszkania. Oświadczenie to zostało do tego sporządzone właśnie dla celów takich, do jakich dziś jest wykorzystywane, to jest dla wykazania osoby rzeczywistego inwestora w transakcji zakupu lokalu. Oświadczenie to, konsultowane przecież z prawnikiem (świadkiem J. K. (2)), zarazem stanowiło zapewne dla spadkodawczyni wystarczające zabezpieczenie interesów pozwanej, przed przewidywanymi jak widać przez matkę stron roszczeniami powoda wobec siostry, czyniąc zarazem niepotrzebnym natychmiastowe po wykupie lokalu darowanie go córce. Nie można do tego mieć do pozwanej pretensji, że przez kolejne lata nie namawiała matki na darowiznę, gdyż takie naciski ta odebrać by mogła, jako przewidywanie jej śmierci. Do tego pozwana też żyła zapewne w przeświadczeniu o zabezpieczającej jej interesy wadze rzeczonego oświadczenia.

Powyżej zaprezentowane myślenie, w ocenie Sądu odwoławczego, przesądza zarazem o tym, co słusznie ustalił Sąd Rejonowy, że gdyby nie decyzja pozwanej i podejmowanie przez nią i jej męża dodatkowego zatrudnienia przedmiotowy lokal nie wszedłby do substratu zachowku, gdyż po prostu matka stron nie stała by się jego właścicielem, gdyż zwyczajnie by go nie wykupiła.

Zdaniem apelującego nielogiczne wnioski, które Sąd Rejonowy wywiódł ze zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego wynikać miały z faktu, iż Sąd I instancji obdarzył przymiotem wiarygodności zeznania świadków zawnioskowanych przez pozwaną, którzy zeznawali na okoliczność pochodzenia środków przeznaczonych na wykup mieszkania spadkodawczyni, natomiast nie obdarzył takim walorem świadków zawnioskowanych przez powoda, których to zeznania były zeznaniami odmiennymi. W tym miejscu trzeba wyraźnie podkreślić, iż aby skutecznie zarzucić zaskarżonemu orzeczeniu naruszenie art. 233 k.p.c., należy wykazać, że wnioski jakie wysunął Sąd Rejonowy nie mają żadnego logicznego uzasadnienia. W ocenie Sądu Okręgowego takiej tezy nie można wysunąć w niniejszej sprawie, bowiem wnioski Sądu I instancji nie są nielogiczne czy nieprzystające do zgormadzonego w sprawie materiału dowodowego. Sąd ten w okolicznościach niniejszej sprawy jedynie obdarzył wiarygodnością jedna grupę świadków, nie dając wiary świadkom, którzy zeznawali odmiennie, przy czym Sąd szczegółowo uzasadnił swoje stanowisko w powyższym zakresie. Powyższe znajduje uzasadnienie w szczególności w zasadach doświadczenia życiowego, bowiem – jak słusznie zauważył Sąd Rejonowy – trudno przyjąć aby pozwana wraz z mężem w okresie zbliżonym do czasu sfinansowania spornego mieszkania z innych pobudek aniżeli chęć uzyskania takiego przysporzenia podejmowali tak szeroko zakrojone działania nakierowane na uzyskanie dodatkowych źródeł dochodów. Podkreślić szczególnie należy, że apelujący nie wykazał, aby argumentacja Sądu w powyższym zakresie nie odpowiadała logice, co jest warunkiem niezbędnym aby skutecznie zarzucić naruszenie art. 233 k.p.c. Nadto zauważyć należy, co wynika z ukształtowanego w tym zakresie stanowiska orzecznictwa, że nawet gdyby ze zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego można było wysunąć wnioski odmienne, to jednak wyrok Sądu I instancji, zawierający wnioski logiczne i poprawne musi się ostać, co wynika z istoty swobodnej oceny dowodów. Dla wzmocnienia jednak przyjętej przez Sąd rejonowy wersji raz jeszcze należy odwołać się do oświadczenia sporządzonego i sygnowanego własnoręcznie przez spadkodawczynię, która w dniu 20 września 1990 r. w sposób nie pozostawiający miejsca na jakiekolwiek domysły, czy niepewność, napisała, że „kwotę przeznaczoną na wykup mieszkania […] otrzymałam od mojej córki K. W. (1) pod tytułem darmym”, dodając na koniec, że „do mieszkania przy os. (...) ma wyłączne prawo po mojej śmierci córka K.” (k. 49).

Z kolei zarzut dotyczący nieprawidłowego ustalenia, że koszty związane z zakupem przedmiotowego lokalu oraz faktycznej spłaty rat kredytu poniosła pozwana m.in. dzięki pieniądzom zarobionym w Norwegii, choć tam była rok po spłacie mieszkania o tyle nie ma znaczenia dla sprawy, że powód jednocześnie nie twierdzi, by to nie ona, ale on, albo matka stron koszty te faktycznie poniosła. Zarazem sam powód twierdzi, że na skutek hiperinflacji koszt spłaty kredytu bardzo szybko się zdewaluował i można go było ponieść z jednomiesięcznej pensji. Oznacza to tym bardziej, że pozwaną na poniesienie tego kosztu po prostu było stać i czy pieniądze te zarobiła w Norwegii czy w Polsce jako wynagrodzenie za pracę, pozostaje w tym momencie bez znaczenia, gdyż nie rzutuje na ustalenie podmiotu, który stosownego transferu pieniędzy dokonał i z czyich środków mieszkanie zostało zakupione.

Zarzut naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. i związany z nim zarzut błędnych ustaleń faktycznych były więc nieuzasadnione.

Przechodząc do rozważań dotyczących zarzutów naruszenia prawa materialnego, na wstępie przypomnieć należy, że zgodnie z treścią art. 5 k.c. nie można czynić ze swego prawa użytku, który byłby sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego. Takie działanie lub zaniechanie uprawnionego nie jest uważane za wykonywanie prawa i nie korzysta z ochrony. Jak stwierdził Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 15 kwietnia 2011 r. (II CSK 494/10), zasady współżycia społecznego w rozumieniu art. 5 k.c. są pojęciem pozostającym w nierozłącznym związku z całokształtem okoliczności danej sprawy. Istotną podstawę stwierdzenia o wystąpieniu nadużycia prawa stanowić powinna analiza zachowania uprawnionego. Jego negatywna ocena może wynikać między innymi z faktu, że zajście zostało przez niego sprowokowane, albo też z faktu wykorzystania położenia drugiej strony. Potrzebę istnienia w systemie prawa klauzul generalnych określa właściwie wyrażone w piśmiennictwie stwierdzenie, iż brak takich klauzul mógłby prowadzić do rozstrzygnięć formalnie zgodnych z prawem, ale w konkretnych sytuacjach niesłusznych, ponieważ nieuwzględniających w rozstrzyganych przypadkach uniwersalnych wartości składających się na pojęcie sprawiedliwości nie tylko formalnej lecz i materialnej. Sąd Najwyższy w innym wyroku z dnia 22 listopada 1994 r. (II CRN 127/94), podkreślał, iż istotą prawa cywilnego jest strzeżenie praw podmiotowych, a zatem wszelkie rozstrzygnięcia prowadzące do redukcji bądź unicestwienia tych praw wymagają z jednej strony ostrożności, a z drugiej wnikliwego rozważenia wszystkich aspektów rozpoznawanego przypadku. Zasady współżycia społecznego w rozumieniu art. 5 k.c. są bowiem pojęciem pozostającym w nierozłącznym związku z całokształtem okoliczności danej sprawy.

Odnosząc te twierdzenia do roszczeń w sprawach o zachowek Sąd Najwyższy wprawdzie podkreślał, iż „zachowek stanowi minimum zagwarantowanego udziału w spadku spadkobiercy ustawowemu”, jednakowoż wielokrotnie przywoływał pogląd, iż także w sprawie o zachowek nie jest wyłączone obniżenie wysokości należnej z tego tytułu sumy na podstawie art. 5 k.c. (uchwała z dnia 19 maja 1981 r., III CZP 18/81, wyrok z dnia 7 kwietnia 2004 r., IV CK 215/03, wyrok z dnia 25 stycznia 2001 r., IV CKN 250/00). Sąd Najwyższy wywodził, iż wprawdzie „przepisy księgi IV k.c. nie przewidują możliwości obniżenia wierzytelności z tytułu zachowku, lecz należy opowiedzieć się w wyjątkowych wypadkach za możliwością obniżenia należności z tego tytułu na podstawie art. 5 k.c. w szczególności przy uwzględnieniu klauzuli zasad współżycia społecznego”. Jak wyjaśniał dalej, gdy uprawniony do zachowku czyni użytek z przysługującego mu prawa sprzecznie z zasadami współżycia społecznego, nie zasługuje na ochronę w pełnym zakresie. Wskazana sprzeczność z zasadami współżycia zachodzi wówczas, gdyby w świetle reguł lub wartości moralnych powszechnie społecznie akceptowanych żądanie zapłaty należności z tytułu zachowku musiało być ocenione negatywnie. Sąd Najwyższy nakazał jednak szczególną ostrożność przy podejmowaniu oceny o nadużycia prawa żądania zapłaty sumy pieniężnej odpowiadającej wysokości zachowku, która nie może opierać się jedynie na ogólnym odwołaniu się do klauzuli generalnej zasad współżycia.

Przenosząc te twierdzenia na grunt badanej sprawy wywieść należy, iż zebrany w sprawie materiał dowodowy dawał możliwość skorzystania przez Sąd z dobrodziejstwa wspomnianego przepisu. W kontekście poczynionych ustaleń bezsprzecznie wynika, że spadkodawczyni dokonała na rzecz pozwanej darowizny lokalu mieszkalnego przy os. (...) w K. jedynie formalnie, bowiem zgodnie z wszelkimi ustaleniami środki na wykup tego mieszkania pochodziły z majątku wspólnego pozwanej i jej męża. Gdyby nie ich inicjatywa i wysiłek finansowy tego składnika majątkowego zwyczajnie w mieniu spadkodawczyni by nie było. Sięganie więc nawet do normy z art. 5 k.c. następuje niejako formalnie, tak aby podkreślić, że powodowi żadne roszczenia wynikające z własności tego lokalu po prostu nie przysługują, gdyż jego matka była jego właścicielem tylko przejściowo i tylko formalnie, nie kupiła go własnym wysiłkiem i nie spożytkowała na jego zakup żadnych środków, do których mają prawo – zgodnie z decyzją ustawodawcy wprowadzającego do systemu prawa instytucję zachowku – spadkobiercy. Zachowek służyć ma temu, aby spadkodawca nie mógł z pominięciem niektórych swoich najbliższych rozporządzić swoim majątkiem, służyć ma temu, by każdy bliski, który nie został skutecznie wydziedziczony, mógł partycypować w majątku pozyskanym wysiłkiem swoich poprzedników prawnych, nierzadko wysiłkiem wielu ich pokoleń. Uprawnieni do zachowku mogą więc partycypować tylko w majątku rzeczywiście, faktycznie, prawnie i realnie zgromadzonym przez spadkodawcę, a nie takim, którego ten właścicielem nie był, albo jak w niniejszej sprawie był jego tylko niejako depozytariuszem za pozwaną, na ręce której został on finalnie w 2002 r. przekazany. Mieszkanie nie było własnością matki stron, bo nie ona za niego zapłaciła, jej majątek przez zakup lokalu, ani przez jego darowiznę pozwanej, nie został w najmniejszym stopniu uszczuplony, czynności te dla tego majątku były obojętne. Tym samym pozwanemu roszczenie o zachowek nie przysługiwało, a tylko dla odparcia jedynie formalnego, powierzchownie tylko rozumianego prawa do zachowku, można było posłużyć się regułą z art. art. 5 k.c.

Na koniec stwierdzić należało, że choć co do zasady trafnie zarzucano w apelacji, że Sąd I-ej instancji wydając zaskarżone rozstrzygnięcie nie wskazał konkretnej zasady współżycia społecznego, za sprzeczne z którą uznał żądanie pozwu, jednak samo w sobie nie czyni to apelacji zasadną. Z całokształtu analizy treści rozważań prawnych zaprezentowanych w uzasadnieniu zaskarżonego orzeczenia wynikało bowiem, iż zasadą współżycia społecznego jakiej dopatrzył się Sąd I instancji, była bez wątpienia zasada szeroko rozumianej sprawiedliwości, zasada zgodnie z którą nie można dochodzić w sądzie czegoś, co tylko powierzchownie się komuś należy. Tym samym, zdaniem Sądu odwoławczego nie doszło do naruszenia przez Sąd I instancji art. 328 § 2 k.p.c.

Z art. 5 k.c. i nadużyciem prawa przez powoda wiąże się tez ściśle fakt niedostrzegania przez niego tego co sam od matki otrzymał. Dziś jest on gotów przyznać co najwyżej fakt otrzymania książeczki mieszkaniowej z częściowym tylko wkładem, zapominając całkowicie, skąd matka pieniądze na ten wkład pozyskała (sprzedaż działek w K.).

Na koniec warto jeszcze zauważyć, że w podobnych stanach faktycznych takie same rozstrzygnięcia, przy podobnej argumentacji odnoszącej się do art. 5 k.c. zapadły w sprawach I ACa 484/97 SA w Poznaniu (wyrok z 9 października 1997 r.), czy I ACa 767/15 SA w Warszawie (wyrok z 3 marca 2016 r.).

W świetle powyższego na podstawie art. 385 k.p.c., Sąd Okręgowy oddalił apelację jako nieuzasadnioną.

O kosztach postępowania odwoławczego Sąd orzekł stosownie do art. 98 § 1 w zw. z art.108 § 1 i art. 391 § 1 k.p.c. oraz w zw. z § 2 pkt 5 w zw. z § 10 pkt 1 ust. 2 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Arkadiusz Jania
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Krakowie
Osoba, która wytworzyła informację:  Anna Nowak,  Agnieszka Cholewa-Kuchta
Data wytworzenia informacji: